Ciekawie jaki procent spośród tych małych hotelarzy w ogóle się przejmuje czymś takim jak prawo autorskie. Podejrzewam, że większość nadal ma je w głębokim poważaniu - po prostu wpisują coś w Google'u, kopiują wybrane grafiki i wrzucają do siebie. Wychodząc najwyraźniej z założenia, że całego internetu nie sposób skontrolować, a nawet jak się przydarzy wpadka to konsekwencje będą mało (jeśli w ogóle) dotkliwe. I robią podwójnie źle, bo niejednokrotnie darmowe zdjęcia są o wiele ładniejsze od tych, które pokazują się w miarę wysoko w wyszukiwarce.